sobota, 27 września 2014

Sok z owoców czarnego bzu

"Kwiaty czarnego bzu zawierają dużo flawonoidów i kwasów fenolowych, a ponadto kwasy organiczne, sterole, olejek, garbniki, triterpeny, sole mineralne. Taka kompozycja składników decyduje o właściwościach napotnych i przeciwgorączkowych kwiatów. A ponadto działają też moczopędnie, uszczelniają ściany naczyń włosowatych i poprawiają ich elastyczność. Ze względu na właściwości przeciwzapalne stosuje się je także do płukania chorego gardła i okładów przy zapaleniu spojówek.

Jeszcze większą różnorodność cennych substancji kryją w sobie owoce czarnego bzu: m.in. glikozydy antocyjanowe, pektyny, garbniki, kwasy owocowe, witaminy (szczególnie dużo C i prowitaminy A), sole mineralne (wapnia, potasu, sodu, glinu i żelaza). Poza właściwościami napotnymi i moczopędnymi mają też lekko przeczyszczające i przeciwbólowe. Należą do tzw. środków czyszczących krew, poleca się je jako lek odtruwający i pomagający usuwać z organizmu szkodliwe produkty przemiany materii i toksyny w chorobach reumatycznych oraz skórnych. Owoce czarnego bzu są też stosowane w stanach zapalnych żołądka i jelit, a także jako pomocniczy lek przeciwbólowy w nerwobólach i rwie kulszowej." - ŹRÓDŁO



Przepis pochodzi z bloga kociolek-pysznosci
Sok przygotowała moja mama z bzu zerwanego przez babcię ;)



Składniki:
3kg owoców czarnego bzu
1,5l wody
1kg cukru


Owoce myjemy. Przekładamy do garnka, zalewamy wodą. Gotujemy 2h mieszając od czasu do czasu. Wsypujemy cukier. Ponownie gotujemy 1-2h. Przecieramy przez sitko.
Gotowe ;)



piątek, 26 września 2014

SHEINSIDE - jesień


Dostałam maila z pytaniem, czy nie chciałabym może pokazać Wam kilku ubrań z SHEINSIDE. Oto i one!
Dzisiaj skupiłam się na ubraniach jesiennych - na dworze zaczyna robić się dosyć zimno (a noce i poranki są wręcz koszmarne!).


Uwielbiam grube, ciepłe swetry w jesiennych kolorach. Są genialne ♥
3. Green Hooded Long Sleeve Split Cape Coat - KLIK!
Kiedy znalazłam w książkach ojca zbiór opowiadań o Sherlocku Holmesie, totalnie się zakochałam! A to ponczo (czy może peleryna) kojarzy mi się właśnie z Sherlockiem ♥  Cudo!
Ma kieszenie! Super :D 
Prosta sukienka w jednym z moich ulubionych kolorów. W sam raz na te cieplejsze jesienne noce. Do płaszcza.
Spódnice. Mam z nimi problem. Kupuję je, bo są cudowne, a później okazuje się, że nie mam co do nich nosić :( Ta jest przeurocza!
Raczej na górskie spacery. Wciąż mam ich, niestety, bardzo mało :(
9. Blue Lapel Long Sleeve Bleached Denim Blouse - KLIK!
Mam trzy (czarne) ramoneski, ale najczęściej męczę jedną. Do wszystkiego.
"Dżinsów" nigdy zbyt wiele. Ja najbardziej lubię te najprostsze. Jednolite.


niedziela, 21 września 2014

Frużelina malinowa dla Dumbledore'a

Chyba wszyscy wiedzą, że ulubiona konfitura Dumbledore'a miała smak malinowy. Ja jednak konfitury nie zrobiłam, przygotowałam za to szybką frużelinę malinową ;)




Składniki:
400g malin
85g cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej


Nasze umyte maliny przekładamy go garnka i zasypujemy cukrem (ja po pewnym czasie je wymieszałam, bo były dosyć oporne). Czekamy 1-2h, aż puszczą trochę soku.
Odlewamy ok. 1/3 szklanki soku, resztę stawiamy na ogień, doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy przez kilka minut.
Do odlanego soku dodajemy mąkę ziemniaczaną, wszystko dokładnie mieszamy, następnie wlewamy do gotujących się malin. Całość doprowadzamy do wrzenia (ciągle mieszając).
Gotowe :)

***

Robiłam też inną frużelinę, idealną do przekładania biszkoptów :)

Składniki:

1500g malin
500g cukru żelującego 3:1

Umyte maliny mieszamy z cukrem żelującym. Czekamy 3-4h. Po tym czasie doprowadzamy do wrzenia, gotujemy 3-4 minuty.
Gotowe ;)


środa, 17 września 2014

I znowu Ola!

Modelka przewspaniała, więc zdjęć mam jeszcze więcej! Druga część sesji ze wspaniałą Olą ♥♥♥ Ta mniej słoneczna, mniej kolorowa.













wtorek, 9 września 2014

Ola!

Uwielbiam urodę Oli (klatki-dni), więc to nic dziwnego, że na jednych zdjęciach się nie skończyło ;) Nasza kolejna sesja odbyła się 18 sierpnia, trafiłyśmy na wspaniałą pogodę :)
Tym razem to Ola przyjechała do Garwolina, a na zdjęcia wybrałyśmy się "na działki" :)
Moja cudowna modelka przywiozła ze sobą trochę ubrań, o których rozmawiałyśmy wcześniej, a ja wzięłam moje urocze okulary ;) Udało nam się stworzyć kilka stylizacji ;)

Tu macie pierwszą część zdjęć:

poniedziałek, 8 września 2014

Bluza z jeleniem :)

Uwielbiam Harry'ego Pottera, to oczywiste. Większość z Was wie, że jego patronusem jest jeleń :) I właśnie jelonek (razem z zaklęciem patronusa) pojawił się na mojej bluzie ;)


 


Na portalu ask.fm ktoś mi zasugerował, bym zrobiła post DIY z tą bluzą ;) Oto jest!
(Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć, bo kompletnie się na to nie nastawiałam ;( )

Najpierw zrobiłam swój własny freezer paper. Nie wiem, czy można go dostać w Polsce. Jest to papier pokryty z jednej strony warstwą plastiku. Mam drukarkę laserową, więc najpierw wydrukowałam interesujący mnie wzór. Następnie musiałam przyprasować folię (użyłam folii stretch*). Z jednej strony podłożyłam kawałek materiału, przykryłam go folią, na to położyłam kartkę z moim wzorem. Wszystko przykryłam papierem do pieczenia, by nie uszkodzić żelazka. Prasowałam, aż folia CAŁKOWICIE przykleiła się do kartki. Odkleiłam kartkę od materiału, odcięłam nadmiar folii i miałam już swój freezer paper ;)
Najwięcej czasu spędziłam na wycinaniu mojego wzoru nożykiem introligatorskim**. Jest bardzo ważne, by nożyk był ostry. Oczywiście podłożyłam pod spód grubą gazetę.
Bluzę wyprasowałam, położyłam wycięty wzór (folią do materiału ;) ) i od razu go przyprasowałam. Ten papier trzyma się dosyć mocno ;)
Wystarczyło już tylko wypełnić farbą, a później odkleić papier ;)

Ja użyłam elastycznej i naprawdę szybkoschnącej farby akrylowej, którą kupiłam do ozdobienia szkatułki (kolor - tytanowa biel ;) ). Odczekałam 1 dzień (dałam radę, a jestem niecierpliwa! Chciałam mieć pewność, że nic nie zepsuję ;) ). Przekręciłam bluzę na lewą stronę (do środka włożyłam papier do pieczenia) i przez kilka minut prasowałam w miejscach, w których namalowałam jelonka i napisy (żelazko ustawiłam na dwie kropki).
Oczywiście możecie użyć specjalnej farby do tkanin ;)

*Przetestowałam też inne folie, które miałam w domu, jednak właśnie ta sprawdziła się najlepiej ;)
**Kiedy wycinamy litery z otworem w środku, warto zacząć właśnie od środka. Przyprasowujemy jednak nasze "środki" na samym końcu :)

czwartek, 4 września 2014

Tarta z malinami

Nazrywałam z moim K. bardzo dużo malin, więc postanowiliśmy coś z nich wyczarować. W oko wpadła mi tarta z gazetki z Biedronki. Upiekłam "ją", nie trzymając się ściśle przepisu ;)
Ciasto jest naprawdę pyszne, kruche. Godne polecenia!

Mam dosyć małą silikonową formę (o średnicy 19cm).




Składniki:
  • ciasto:
125g mąki
75g masła
1 żółtko
1 łyżka mleka
1 łyżka cukru pudru
szczypta soli

  • nadzienie:
200ml śmietany 30%
50g białej czekolady
1 łyżka drobnych wiórków kokosowych
2 żółtka
1/2 łyżki cukru
120g malin


Z mąki, masła, żółtka, mleka, cukru i soli zagniatamy kruche ciasto. Jego kawałkami wyklejamy formę. Wkładamy na ok. 1h do lodówki.
W tym czasie możemy przygotować nadzienie. W rondelku zagotowujemy śmietanę, rozpuszczamy w niej kawałki czekolady. Odstawiamy do ostygnięcia. Ucieramy żółtka z cukrem do białości, wlewamy do śmietany z czekoladą i dodajemy wiórki.
Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni. Ciasto przykrywamy papierem do pieczenia i obciążamy grochem lub fasolą. Pieczemy 10minut z papierem i kolejne 10 bez papieru.* Wyjmujemy i odstawiamy do wystudzenia. Gdy przestygnie, wylewamy na nie krem i układamy maliny. 
Ponownie wkładamy ciasto do piekarnika i pieczemy ok.35 minut w temperaturze 170 stopni.
Smacznego! ;)

*Jeśli nie mamy czym obciążyć tarty, nakłuwamy spód gęsto widelcem :)


poniedziałek, 1 września 2014

Pierwsza sesja z Olą ;)

Kiedy wybierałam się na moje pierwsze zdjęcia z Olą, chwilę przed wyjściem zauważyłam, że mam rozładowany akumulator. Zdążyłam go naładować do 14%, co absolutnie mi wystarczyło (może przez to, że robiłam też zdjęcia analogiem).
W zasadzie to ja miałam "pozować", a zdjęcia tej ślicznocie zrobiłam "przy okazji". Ola jest naprawdę wspaniała!
Największym problemem podczas robienia zdjęć okazały się komary. Bardzo dużo komarów. Fe! Okropnie dużo komarów!

Kilka zdjęć zrobionych przez Olę (klatki-dni):








I te zrobione przeze mnie:






I skany z negatywu:






+publikacje na photovogue: