Od kilku miesięcy na mojej tablicy na facebooku oraz na instagramie pojawiały się reklamy produktów firmy Saal-Digital. Jedna z ich ofert - fotoksiążka za recenzję - szczególnie przyciągnęła moją uwagę. Wypełniłam formularz i po krótkim czasie dostałam informację, że został mi przyznany kod rabatowy i mogę zamówić swoją fotoksiążkę :)
Realizację projektu zaczęłam od wybrania zdjęć. Warto przenieść je do jednego folderu - znacznie ułatwi to pracę z dostarczaną przez firmę Saal-Digital aplikacją, dzięki której projektujemy swoją fotoksiążkę. Aplikacja krok po kroku prowadzi nas przez proces tworzenia. Zaczynamy od wybrania produktu i formatu, wybieramy rodzaj okładki czy wewnętrznych stron, zastanawiamy się nad dodatkowymi opcjami i już możemy projektować naszą fotoksiążkę. Dużym plusem jest to, że ostateczna cena zakupu nas nie zaskoczy - cały czas widzimy ją w prawym dolnym rogu.
Aplikacja Saal-Digital jest totalnie idiotoodporna. Nie da się przypadkiem przesunąć zdjęcia. Za to duży plus.
Ja zdecydowałam się na fotoksiążkę w formacie poziomym 28 x 19, matową okładkę bez watowania z fotografiami na matowym papierze fotograficzny. Zostawiłam kod kreskowy.Nie byłam zainteresowana opakowaniem prezentowym, bo książka ma stać na mojej półce :)
Zamówienie złożyłam około północy z czwartku na piątek, a już o godzinie 10 w piątek moja paczka została wysłana! Wielki plus za czas realizacji!
Fotoksiążka miała być u mnie w kolejny piątek, jednak dotarła już w środę i mogłam cieszyć się nią wcześniej :D Całość zapakowano w flizelinę oraz kartonową kopertę. Na szczęście przesyłka przetrwała podróż do mnie. Niestety, zapewne przy pakowaniu powstała drobna ryska z przodu okładki.
Totalnie bałam się, jak wyglądać będzie okładka. Zaryzykowałam. Umieściłam na niej trudne zdjęcie. W dodatku to jedyna fotografia mężczyzny w moim projekcie.
Okazało się, że niepotrzebnie bałam się o kolory okładki. Wygląda idealnie! Jednak dużym minusem jest to, że łatwo się brudzi, zbiera odciski palców i ciężko ją wyczyścić.
Czas na otwarcie książki. Co widzę? Zdjęcia wyglądają totalnie tak, jak miały wyglądać. Kolory są idealnie odwzorowane. Nie mam tu nic do zarzucenia.
Kartki w albumie to klejony papier fotograficzny, są dosyć grube. Dla mnie to plus, taka książka po prostu lepiej się prezentuje.
Strony pierwsza i ostatnia połączone są z okładką. Dla mnie to plus, brak niepotrzebnych kartek, brak marnowania papieru. Chociaż wiem, ze znajdą się tacy, którzy na takie rozwiązanie będą narzekać.
Producent zachwalał, że dzięki łączeniu panoramicznemu łączeniu mamy możliwość "rozmieszczenia zdjęcia na obu stronach bez utraty istotnych elementów w miejscu typowego zagięcia". Zaryzykowałam. Przy projektowaniu umieszczałam zdjęcia tak, że na części wystąpiło łączenie. I to był błąd. Już przy pierwszym otwarciu fotoksiążki można zauważyć spore ubytki, co szczególnie słabo wygląda na ciemnych zdjęciach.
Kod kreskowy. Do tej pory nie wiem, czemu służy. Jeśli bardzo komuś przeszkadza, można go usunąć za dopłatą 25zł.
Ostatni element - cena. Za swoją fotoksiążkę zawierającą 38 stron w formacie 28x19 zapłaciłabym 204zł (+ 20zł za wysyłkę). Wydaje mi się, że to dosyć sporo, chociaż za tyle odbitek w formacie A4 zapłacilibyśmy więcej.
Dla zainteresowanych zostawiam link do pliku pdf z podglądem mojego projektu :)